Po śmiertelnym wypadku łodzi: Czy kapitan promu był rozproszony przez delfiny?
Floryda (USA) - Dobre cztery dni po śmiertelnym wypadku promu w amerykańskim stanie Floryda , kapitan łodzi, która zderzyła się z promem, po raz pierwszy zabrał głos. Oskarża on kapitana promu o to, że był rozproszony obserwowaniem delfinów.
W niedzielę wieczorem łódź zderzyła się z promem na moście Memorial Causeway na Florydzie, zabijając jedną osobę.
Prawnik kapitana łodzi odczytał we wtorek list, w którym Jeffry Knight obarcza operatora promu odpowiedzialnością za śmiertelne zderzenie.
Oskarża on operatora o niewyposażenie statku w niezbędne światła nawigacyjne. Kilku naocznych świadków potwierdziło, że prom nie był odpowiednio oświetlony. Jednak nie tylko brak oświetlenia spowodował, że nie zauważył promu.
Na kilka chwil przed kolizją kapitan promu i jego załoga rzekomo szukali delfinów w wodzie, co rozproszyło ich i spowodowało, że przestali zwracać uwagę na nawigację.
Alkohol nie odegrał żadnej roli w wypadku
Knight stanowczo zaprzecza również, że natychmiast uciekł z miejsca wypadku . Jak donosiNew York Post, starałby się pozostać na miejscu tak długo, jak to możliwe. Dla własnego bezpieczeństwa musiał jednak uciec, ponieważ jego łódź była pełna wody.
"Zrozpaczona matka niemowlęcia na pokładzie błagała o natychmiastowe odpłynięcie po wypadku, ponieważ obawiała się, że jej ośmiotygodniowe dziecko mogło doznać obrażeń" - czytamy dalej.
Po dotarciu do brzegu, kierowca łodzi natychmiast poinstruował jednego ze swoich pasażerów, aby zadzwonił po służby ratunkowe, z którymi był w kontakcie przez kilka minut. W międzyczasie wykonał swoje instrukcje, aby pomóc rannym osobom na promie.
Knight zaoferował nawet, że przewiezie pasażerów promu na brzeg swoją łodzią. Dobrowolny test alkoholowy kapitana łodzi wykazał później, że nie był on pod wpływem alkoholu podczas wypadku.