Czworo dzieci poważnie rannych w makabrycznym ataku nożownika: policja zastrzeliła napastnika

Nowy Jork (USA) - To niewyobrażalnie okrutny czyn, który miał miejsce w niedzielę rano: mężczyzna zaatakował czwórkę dzieci tasakiem i poważnie je zranił.

Lun Chang Chen (49) zaatakował czwórkę dzieci tasakiem.
Lun Chang Chen (49) zaatakował czwórkę dzieci tasakiem.  © Screenshot/X/NYPDnews

Ten przerażający incydent miał miejsce w amerykańskim mieście Nowy Jork.

Jak donosi New York Post, funkcjonariusze policji zostali wezwani do dzielnicy Brooklyn około godziny 10.15 po tym, jak pierwsza ofiara - jedenastoletnia dziewczynka - zamknęła się w pokoju i zadzwoniła pod numer 911.

Szczególnie tragiczne było to, że musiała powiedzieć dyspozytorowi przez telefon, że napastnikiem był jej własny wujek.

Kiedy służby ratunkowe przybyły na miejsce, usłyszeli krzyki dochodzące z mieszkania. Nie wahali się długo, wyważyli drzwi i znaleźli napastnika z zakrwawionym nożem rzeźnickim w ręku.

Poprosili go kilkakrotnie o upuszczenie broni. Kiedy jednak mężczyzna odmówił i zbliżył się do policjantów , ci zaczęli strzelać. Napastnik został unieszkodliwiony przez funkcjonariuszy siedmioma strzałami.

Lun Chang Chen jest powiązany ze swoimi ofiarami

Departament Policji Nowego Jorku (NYPD) prowadzi obecnie dochodzenie w tej brutalnej sprawie.
Departament Policji Nowego Jorku (NYPD) prowadzi obecnie dochodzenie w tej brutalnej sprawie.  © CHARLY TRIBALLEAU/AFP

Czworo poszkodowanych dzieci, w wieku ośmiu, jedenastu, trzynastu i szesnastu lat, doznało "poważnych ran ciętych i kłutych" i zostało przewiezionych do lokalnego szpitala. Na szczęście wszystkie ofiary przeżyły.

Sprawca, który został później zidentyfikowany jako Lun Chang Chen (49), również został hospitalizowany i według portalu informacyjnego znajduje się obecnie w stanie krytycznym.

Motyw tego przerażającego czynu jest wciąż niejasny. Obecnie badane są również dokładne relacje między napastnikiem a poszczególnymi dziećmi. Władze podejrzewają, że jest on wujkiem lub ojcem jednej lub więcej ofiar.

Uważa się również, że jedna z rannych była opiekunką do dziecka. Piąte dziecko, które również przebywało w domu w momencie ataku, na szczęście nie odniosło obrażeń.