Dni przetrwania: para ścigana przez krokodyla w dziczy

Gulf Country (Australia) - Co za koszmar! Zaginiona paraprzez wiele dni walczyłao przetrwanie w australijskiej dziczy , zanim w końcu została uratowana.

Jedyna woda pitna, jaką mieli, pochodziła z rzeki skolonizowanej przez krokodyle. (symboliczny obraz)
Jedyna woda pitna, jaką mieli, pochodziła z rzeki skolonizowanej przez krokodyle. (symboliczny obraz)  © 123RF/byrdyak

Jak donosi Daily Mail w ten weekend, para próbowała przekroczyć rzekę swoim pojazdem terenowym podczas powrotu z wycieczki na odległą sawannę w Queensland. Zostali jednak złapani przez ogromną falę pływową, a ich pojazd został zmieciony przez ulewne wody.

Chociaż parze udało się uratować, znaleźli się bezradni na pustkowiu z dwoma psami , całkowicie zdani na siebie. Według raportu, byli również ścigani przez ogromnego krokodyla.

Mimowolni poszukiwacze przygód spędzili następnie trzy dni w dziczy - bez żadnego prowiantu! Wodę pitną czerpali z rzeki skolonizowanej przez krokodyle.

W ciągu dnia obaj musieli znosić upał o temperaturze około 40 stopni, podczas gdy noce były bardzo zimne. Wtedy jednak wpadli na pewien pomysł.

Ratownicy odkrywają wołanie o pomoc: para przybywa do kliniki

Zrozpaczona para dwukrotnie napisała na podłodze duży napis "SOS" w nadziei, że ktoś zauważy ich trudną sytuację.
Zrozpaczona para dwukrotnie napisała na podłodze duży napis "SOS" w nadziei, że ktoś zauważy ich trudną sytuację.  © Screenshot/Facebook/LifeFlight

W swojej rozpaczy obaj dwukrotnie napisali na ziemi duże "SOS" w nadziei, że ktoś rozpozna ich trudną sytuację.

W międzyczasie znajomy zgłosił już ich zaginięcie po tym, jak jego przyjaciele nie wrócili z podróży zgodnie z planem.

Zespół ratunkowy "LifeFligh" został zaalarmowany i ostatecznie zauważył parę z powietrza, gdy zobaczył sygnał SOS.

Para została uratowana, natychmiast oceniona przez ratowników medycznych i zabrana helikopterem do szpitala, gdzie oboje otrzymali dalsze leczenie.