Pocheon (Korea Południowa) - W czwartek na obrzeżach wspólnych ćwiczeń wojskowych Korei Południowej i USA doszło do poważnego incydentu. 15 mieszkańców wioski zostało rannych, niektórzy z nich poważnie.

O godzinie 10.05 (czasu lokalnego) w spokojnej wiosce rozpętało się piekło, donosi gazeta JoongAng.

Myśliwce KF-16 południowokoreańskich sił powietrznych przypadkowo zrzuciły bomby na wioskę w gminie Pocheon, około 40 kilometrów na północ od stolicy Seulu. Dwa domy leżą w gruzach, a ładny kościół został poważnie uszkodzony. Okna zostały rozbite, a gruz leżał na ulicy.

Obraz z kamery monitoringu zarejestrował detonację: Samochód przejeżdża przez centralny plac przed kościołem, a następnie uderza bomba. Natychmiast powstaje kula ognia i unosi się dym.

"Nagle usłyszałem potężną eksplozję, jakby grzmot i cały dom się zatrząsł. Kiedy wyszedłem na zewnątrz, wszystko było w chaosie" - powiedział agencji prasowej Yonhap 73-letni mieszkaniec Park.

"Stosunki z Koreą Północną nie są obecnie najlepsze, na początku bałem się, że wybuchła wojna" - pomyślał pastor Kim Jong-moon, gdy zobaczył unoszącą się ogromną kolumnę dymu.

Władze mówią teraz, że 15 osób zostało rannych, w tym co najmniej cztery poważnie. Na razie 50 osób nie może wrócić do swoich domów i zostało umieszczonych w kwaterach tymczasowych.

Podczas gdy siły powietrzne wschodnioazjatyckiego kraju początkowo mówiły o "niefortunnym niedopatrzeniu", wstępne ustalenia dotyczące poważnej katastrofy są już dostępne.

Według raportu, dwa samoloty zrzuciły łącznie osiem niekierowanych bomb. Najwyraźniej pilot samolotu prowadzącego wprowadził nieprawidłowe współrzędne do komputera docelowego, a następnie przesłał je swojemu skrzydłowemu. Incydent jest nadal przedmiotem dochodzenia.

Zrzucona bomba Mk-82 ważyła około 230 kilogramów i zawierała około 90 kilogramów materiałów wybuchowych. Użyty myśliwiec KF-16 to licencjonowana wersja sprawdzonego amerykańskiego F-16, którego siły powietrzne tego wschodnioazjatyckiego kraju posiadają ponad 150 sztuk.