Nagły dym w samolocie: pasażerowie muszą uciekać przez zjeżdżalnię awaryjną
Atlanta (USA) - W samolocie amerykańskich linii lotniczych Delta Airlines podczas lotu nagle pojawił się dym. Samolot musiał awaryjnie lądować, a pasażerowie zostali ewakuowani.

Wczoraj, w poniedziałek rano, lot musiał zostać niespodziewanie przekierowany z powrotem na lotnisko, jak donosiCNN.
Samolot miał lecieć z Atlanty (Georgia) do Columbii (Karolina Południowa).
Podczas lotu wykryto jednak "opary" wewnątrz Boeinga 717.
Ze względu na nagłe pojawienie się dymu, podjęto decyzję o natychmiastowym sprowadzeniu samolotu z powrotem na lotnisko początkowe.
94 pasażerów na pokładzie musiało zostać ewakuowanych po wylądowaniu za pomocą zjeżdżalni awaryjnych.
Nikt nie wiedział, co się stało

Pasażer, który był na pokładzie samolotu, powiedział później CNN, że czasami trudno było nawet oddychać.
Inny powiedział, że samolot zaczął wypełniać się dymem zaledwie pięć do dziesięciu minut po starcie.
"Kilku pasażerów zaczęło się zastanawiać, co się dzieje. Ludzie zaczęli krzyczeć "dym, dym, dym"", wspomina.
Według niego, po ewakuacji pasażerowie zostali zabrani do sali konferencyjnej, gdzie próbowano znaleźć przyczynę "zamglenia". Podróżni nie otrzymali jednak odpowiedzi na pytanie, co się stało.
Sama Delta oświadczyła, że chce pomóc ludziom zarezerwować nowe loty do ich odpowiednich miejsc docelowych.