Kula ognia nad miastem: Helikopter wlatuje w maszt radiowy - giną cztery osoby

Houston (Teksas/USA) - Katastrofa. Cztery osoby zginęły w wypadku helikoptera w amerykańskiej metropolii Houston (Teksas). Helikopter zderzył się z masztem radiowym i spadł na ziemię w płomieniach.

Nikt nie przeżył tej katastrofy.
Nikt nie przeżył tej katastrofy.  © Montage: TikTok/ hectoralaniz6

Niezrażony helikopter poleciał w kierunku ogromnej stalowej konstrukcji. Nagle niebo nad Houston rozświetliła ogromna kula ognia, a helikopter rozbił się o ziemię.

Jest to niszczycielski wypadek, który miał miejsce w niedzielę wieczorem o godzinie 19:54 (czasu lokalnego) w teksańskiej metropolii Houston, poinformował kanał Fox News.

Żadna z czterech osób znajdujących się na pokładzie śmigłowca Robinson R44 nie przeżyła wypadku, a wśród zabitych jest dziecko.

W kilka sekund po wypadku wieża zawaliła się, a gruz przysypał wrak śmigłowca. Wokół miejsca wypadku nastąpiła przerwa w dostawie prądu. Służby ratunkowe były na miejscu z dużym kontyngentem.

Wideo: Helikopter spada na ziemię w płomieniach

Zdjęcia: Wypadek helikoptera w Houston pochłania cztery ofiary śmiertelne

Maszt radiowy zawalił się.
Maszt radiowy zawalił się.  © Greater East End
Trudno sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby helikopter uderzył w jeden z wielu budynków mieszkalnych w dzielnicy Greater East End.
Trudno sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby helikopter uderzył w jeden z wielu budynków mieszkalnych w dzielnicy Greater East End.  © Houston Fire Department
W wypadku uczestniczył helikopter Robinson R44, taki jak ten.
W wypadku uczestniczył helikopter Robinson R44, taki jak ten.  © 132rf/ericlefrancais

"Mogło być gorzej", podkreśla burmistrz Houston

Jakkolwiek "tragiczny" jest ten wypadek, "mogło być gorzej", podkreślił John Whitmire, burmistrz Houston.

Miejsce katastrofy znajduje się w centrum dzielnicy mieszkalnej, ze zbiornikiem gazu w bezpośrednim sąsiedztwie. Jednak: "Kula ognia była dość odizolowana" - powiedział burmistrz metropolii liczącej 2,3 miliona mieszkańców. "Mieszkańcy są bezpieczni, ale mamy straszne miejsce wypadku".

Tymczasem naoczni świadkowie relacjonowali, jak katastrofa wstrząsnęła ich domami. "To było jak trzęsienie ziemi" - powiedział jeden z mieszkańców. Światła w domu włączały się i wyłączały.

Przyczynę wypadku ma teraz zbadać amerykańska Federalna Administracja Lotnictwa (FAA). Według wstępnych informacji, śmigłowiec biorący udział w wypadku podróżował dla prywatnego operatora.