Zagubieni wędrowcy dzwonią na policję w sprawie martwego przyjaciela: prawda jest gorzka, ale zabawna
Nowy Jork (USA) - "Wycieczka" piesza z żenującymi konsekwencjami: W miniony weekend dwóch wędrowców w Adirondack High Peaks ( amerykański stan Nowy Jork) wybrało numer 911. Nie tylko się zgubili, ale także zgłosili, że ich przyjaciel zmarł! Nie była to prawda, jak się wkrótce okazało...

Trio wędrowało po Cascade Mountain, 1249-metrowej górze w północno-wschodniej części USA, 24 maja, kiedy doszło do incydentu.
Wedługnowojorskiego Departamentu Ochrony Środowiska, dwie osoby zadzwoniły pod numer 911 około godziny 9 rano, aby zgłosić śmierć innej osoby.
Oboje powiedzieli również strażnikowi leśnemu o imieniu Praczkajlo, że zgubili się na szlaku Cascade Summit Steward.
Jednak strażnik natychmiast zdał sobie sprawę, że wędrowcy prawdopodobnie nie byli w normalnym stanie psychicznym, ale w zauważalnie zmienionym.
Niedługo później domniemana śmierć nagle rozpłynęła się w powietrzu: Rzekomo zmarły turysta zadzwonił ponownie, aby zgłosić, że nie jest martwy, ani nawet ranny!
Powód niezwykłego stanu psychicznego i poważnego błędu w raporcie został szybko ustalony: Pierwsi dwaj dzwoniący zażyli "grzyby halucynogenne", jak donosi "New York Department of Environmental Conservation".

Karetka pogotowia i policja czekają na turystów
Fakt, że wędrowcy się zgubili, mógł być również spowodowany spożyciem przez nich grzybów. Strażnik Praczkajlo, który odpowiedział na wezwanie alarmowe, zabrał dwóch odurzonych mężczyzn do karetki pogotowia i jednostki policji stanu Nowy Jork. Eskortował rzekomo zmarłą osobę z powrotem na kemping.
Nie wiadomo, czy mężczyźni zostaną pociągnięci do odpowiedzialności karnej za fałszywe zgłoszenie zgonu. Tak czy inaczej, była to prawdopodobnie wycieczka życia...