Naciśnięto przycisk przed sprzątaniem? Odkurzacz‑robot wyłania się z kurzu i wzywa policję.

Dinkelsbühl – to już się stało. Roboty mogą nas teraz spotkać na ulicach w codziennym życiu. Przynajmniej w Środkowej Frankonii wydarzyło się to w piątek – z uciekłym odkurzaczem.

Robot odkurzający oddalił się od swojego miejsca pracy w Środkowej Frankonii i jeździł po ulicy. (Zdjęcie symboliczne)
Robot odkurzający oddalił się od swojego miejsca pracy w Środkowej Frankonii i jeździł po ulicy. (Zdjęcie symboliczne)  © 123rf/duskbabe

Jednak nie chciał on „zlikwidować” Sarah ani Johna Connora, a najwyraźniej po prostu się zgubił.

W rzeczywistości odkurzacz automatyczny pracował na rzecz delikatesu w Dinkelsbühl. W dniu Jedności Niemiec rano zgłosił swojemu właścicielowi, że utknął i wyłączył się.

53‑letni właściciel sklepu sprawdził wtedy nagrania wideo z lokalu.

I musiał patrzeć, jak mała maszyna sprzątająca wprost rusza z wnętrza parterowego sklepu i jedzie w stronę ulicy.

„Sklep miał automatyczne drzwi przesuwnе. Prawdopodobnie były ustawione tak, że z zewnątrz nie dało się ich otworzyć, ale od wewnątrz można było uruchomić otwieracz” – wyjaśnił urzędnik w rozmowie z TAG24.

Policja podchodzi do tego z humorem: robot najprawdopodobniej chciał mieć wolne także w święto.

Policja zdołała ustalić tożsamość odkrywcy robota i odebrać mu urządzenie. (Symbolfoto)
Policja zdołała ustalić tożsamość odkrywcy robota i odebrać mu urządzenie. (Symbolfoto)  © Uwe Anspach/dpa

I tak maszyna – w stylu „Numer 5 żyje!” – wyruszyła, by odkrywać świat. Jednak nie trwało to długo. Przechodzień zauważył nietypowego wybryku i wyłączył go.

32‑letni mężczyzna nie miał pojęcia, skąd wziął się ten elektroniczny sprzątacz, i postanowił go zabrać ze sobą. Policja zdołała go odnaleźć.

Wobec funkcjonariuszy opowiedział, że chciał oddać urządzenie – przecież był święto – w sobotę do biura rzeczy znalezionych.

Bez stacji ładowania i tak nie miałby zbyt wiele czasu, by wykorzystać tę domową siłę. Strażnicy mogli mu zaoszczędzić tę drogę i zwrócili robota jego właścicielowi.

„Prawdopodobnie chciał po prostu mieć wolne w święto,” skomentował funkcjonariusz wobec naszej redakcji, opisując ten dziwny incydent. Niech mu będzie – w końcu nie złamał żadnych znanych czterech praw Asimova.”