Małe dziecko biegnie w stronę ulicy: to, co się potem dzieje, nie pozostawia nikogo obojętnym.

USA – Nie nadążyła już za nią z kulą i złamanym stopą: Randi Nichole z USA słusznie popadła w panikę, gdy jej syn (1) kilka dni temu uciekł i pobiegł w szybkim tempie w stronę ulicy – zwłaszcza gdy jeszcze duży samochód FedEx skręcił za rogiem.

Randi Nichole niedawno musiała przeżyć koszmarny moment ze swoim synem (1).
Randi Nichole niedawno musiała przeżyć koszmarny moment ze swoim synem (1).  © Bildmontage: TikTok/Screenshots/randinichole10

W wideo, które stało się wirusowe na TikToku , widać moment serca. Gdy mały radośnie wybiegł z posesji w stronę ulicy, jego matka podążała za nim, kulejąc i rozpaczliwie machając rękami, gdy zobaczyła przyjeżdżający samochód dostawczy.

Na szczęście wkrótce interweniował „anioł stróż” jej syna. Bum – mały upadł na chodniku, zanim zdążył dotrzeć na jezdnię. Jego matka zdążyła więc na czas przy nim być. Dodatkowo kierowca FedEx zwolnił – wszystko skończyło się dobrze.

Nagrania z kamery monitoringu nie pozostawiły nikogo obojętnym. Od zeszłego tygodnia zebrały ponad siedem milionów wyświetleń.

Jak doszło do tego prawie wypadku i dlaczego teraz potrzebuje kulawki, wyjaśniła Nichole w wywiadzie dla Newsweek.

Filmik na TikToku przedstawiający dramatyczną sytuację zdobył ponad siedem milionów wyświetleń.

Na szczęście roczniak potknął się tuż przed ulicą. Kurierka FedEx zaraz potem pomogła Nichole z jej dzieckiem.
Na szczęście roczniak potknął się tuż przed ulicą. Kurierka FedEx zaraz potem pomogła Nichole z jej dzieckiem.  © Bildmontage: TikTok/Screenshots/randinichole10

„Jestem (…) w fazie rekonwalescencji po operacji kolana i chodzę na kulach. Mam ortezę na kolano, która nie pozwala mi go zginać, więc trudno mi się szybko poruszać”, powiedziała matka w wywiadzie dla amerykańskiego magazynu.

Stała w garażu z małym synkiem tuż przed momentem, który przerażał ją najbardziej. „Odłożyłam go tylko na sekundę (…) Gdy tylko jego stopy dotknęły podłogi, wybiegł z garażu i zsunął się w dół naszej podjazdu”, wyjaśniła Nichole.

„Wpadłam w panikę”, przyznała. „Rozglądałam się za samochodami, biegnąc za nim”. Na szczęście w małym furgonetce FedEx znajdowały się właśnie odpowiednie osoby – dwie uważne kurierki.

„Jedna z nich wzięła mojego syna i odprowadziła go z powrotem do garażu, upewniając się, że wszystko ze mną w porządku”, opowiedziała Nichole. „Byłam tak wdzięczna, że zatrzymały się i pomogły mi”.

Na koniec matka chciała dodać jeszcze jedną rzecz: „Bohaterowie nie zawsze są wielkimi gwiazdami. Czasem to po prostu kurierzy, którzy wykonują swoją trasę”.