Kobieta po wieczności znów jest singielką i ma pierwszą randkę: sposób, w jaki się ona kończy, wprawia ją w osłupienie.
USA – Po długim związku powrót do życia randkowego to duży krok. Dla kobiety (30) z USA ta decyzja zakończyła się katastrofą.
Użytkowniczka Reddita „alittlebit-dumb” była w związku przez pięć lat. Na początku tego roku jej szczęście miłosne w końcu się rozpadło. 30‑letniej kobiecie zajęło kilka miesięcy, aby poradzić sobie z rozstaniem, a na Halloween spontanicznie pobrała aplikację randkową.
„Byłam totalnie zszokowana, że w pierwszy dzień dostałam ponad 100 polubień i trochę mnie to przytłoczyło” – przyznaje Amerykanka. Nie minęło więc dużo czasu, zanim umówiła się na pierwszą randkę.
Mężczyzna, którego według Reddita opisuje jako „dość atrakcyjnego”, zaproponował, że po pracy ją podwiezie i od razu zawiezie do drogiej restauracji. „Powiedziałam, że sama pojeżdżę, co powinno mnie ostrzec. On jednak nalegał, że mnie podwiezie, bo jest taki dżentelmen…”, wspomina nowa singielka.
Na początku spotkanie wydawało się pełnym sukcesem: jej randka wyglądała naprawdę tak, jak na zdjęciach, i była bardzo miła. Zaraz po przyjeździe zamówił dla niej od razu alkohol. „Nie planowałam pić, ale skoro on już zamówił, pomyślałam, że po prostu przyjmę to pod uwagę.”
Następnie rozmawiali przyjemnie, a on stał się wręcz sentymentalny: „Zrobił się wrażliwy i powiedział, że naprawdę pragnie miłości i tak dalej, i że czuje coś wyjątkowego wobec mnie w porównaniu z innymi kobietami, które poznał.”
Kobieta po długiej przerwie znów umawia się i doświadcza totalnej katastrofy
W ciągu godziny zamawiał dalej beztrosko: kolejne napoje, dwa przystawki i danie główne. Po posiłku nieznajomy wyjaśnił jej, że „pilnie musi iść do toalety”, bo „wypił tyle”.
„W tej chwili miałam takie dziwne przeczucie, w stylu: ‘O nie, nie mów…’” – napisała użytkowniczka. Minęło pięć minut, a jej randka zniknęła bez śladu. Kelnerka podeszła zaniepokojona do jej stolika, by sprawdzić, co się stało z trzydziestoletnią. „Szczerze mówiąc, łzy napłynęły mi do oczu, bo było mi tak wstyd, że prawdopodobnie będę musiała zapłacić całą rachunek.”
Wtedy wszystko stało się jasne: jej rzekomy wymarzony facet zamówił wszystko, co chciał, by na końcu zostawić ją samą z rachunkiem.
Na szczęście kelnerka współczuła i wezwała menedżera. Minęło już 15 minut. „Nazwałam menedżerowi jego imię i pokazałam mu jego zdjęcie. Powiedział, że podzieli rachunek, tak aby na mnie wypadło tylko danie główne.”
To jednak miało być jedynie małe pocieszenie. Użytkowniczka „alittlebit-dumb” przysięga, że nigdy więcej nie będzie umawiała pierwszej randki przez aplikację. „Co to, do diabła, było?” – gniewnie pyta.