Kobieta myśli, że widzi pień drzewa na drodze: Gdy podchodzi bliżej, zostaje uderzona!

Queensland (Australia) - Nie spodziewała się tego spotkania: Kilka dni temu Kat Finnerty jechała do domu na północy australijskiego stanu Queensland, gdy zobaczyła coś dużego leżącego na drodze. Początkowo kierowca myślał, że to pień drzewa. Ale po drugim spojrzeniu została uderzona!

Kat Finnerty jest obok siebie, gdy zdaje sobie sprawę z tego, co ma przed sobą. Została sfilmowana około 15 minut po jej odkryciu przez przyjaciela, który został wezwany.
Kat Finnerty jest obok siebie, gdy zdaje sobie sprawę z tego, co ma przed sobą. Została sfilmowana około 15 minut po jej odkryciu przez przyjaciela, który został wezwany.  © Bildmontage: Facebook/Screenshots/Kat Finnerty

Ku przerażeniu Finnerty, drogę zagrodził jej pyton o długości około sześciu metrów. "Było bardzo ciemno i właśnie weszłam do lasu deszczowego" - powiedziała autorka w wywiadzie dla Yahoo News Australia.

Finnerty pochodzi z Kanady, więc w przeciwieństwie do rodowitych Australijczyków, nie jest tak zaznajomiona z tego typu spotkaniami. Ale oprócz strachu przed wężem, odczuwała jeszcze jeden.

"Bałam się, że nadjedzie inny samochód i go potrąci (...) Był tak ogromny, że myślałam, że będzie to tragiczne w skutkach" - powiedziała Kanadyjka magazynowi News.

W końcu zadzwoniła do australijskiej przyjaciółki i poprosiła ją o pomoc. Jednak obie panie nadal miały problem, gdy stanęły razem przed pytonem.

Kat Finnerty opublikowała nagranie z incydentu na swojej stronie na Facebooku

Kobiety chyba działały pytonowi na nerwy. On też nie chciał opuszczać ulicy.
Kobiety chyba działały pytonowi na nerwy. On też nie chciał opuszczać ulicy.  © Facebook/Screenshot/Kat Finnerty

Duży wąż nie wykazywał zainteresowania ucieczką przed niebezpieczeństwem. Zamiast tego rozgościł się na ciepłej ulicy.

Wtedy przyjaciółka Finnerty'ego wzięła się w garść. "W końcu poklepała go po ogonie, a wtedy odwrócił się w naszą stronę. Odwróciła się do nas dość gwałtownie, a my wzdrygnęliśmy się i krzyknęliśmy" - powiedziała kobieta z Kanady .

"Zostaliśmy tam przez kolejne 15 minut, wisząc w tej patowej sytuacji. Patrzyła na nas, a my patrzyliśmy na nią i próbowaliśmy powiedzieć jej, żeby poszła dalej, ale ona po prostu nie chciała się ruszyć" - dodała.

Ale wtedy nawet pyton miał dość. Zlitował się nad nią i odszedł. Z ulgą Finnerty i jej przyjaciółka mogły w końcu wrócić do domu.