Po skandalu z Blake Lively: gwiazda "Just One More Time" pozywa gazetę i żąda 250 milionów!

USA - Niedługo po tym, jak Blake Lively (37 l.) pozwała swojego kolegę z serialu "Just One More Time" Justina Baldoniego (40 l.) za molestowanie seksualne , ten ostatni złożył pozew przeciwko jednej z gazet.

Justin Baldoni (40) domaga się 250 milionów dolarów od New York Timesa.
Justin Baldoni (40) domaga się 250 milionów dolarów od New York Timesa.  © Bryan Bedder / GETTY IMAGES NORTH AMERICA / Getty Images via AFP

Baldoni oskarża New York Times o oszustwo i naruszenie dorozumianej umowy i domaga się 250 milionów dolarów (około 240 milionów euro) odszkodowania, jak donosi New York Post .

W artykule w New York Times, Lively została przedstawiona jako ofiara wielomiesięcznego molestowania seksualnego przez Baldoniego. Twierdzono również, że po wyrażeniu swoich obaw spotkała się z kampanią oszczerstw.

W swoim 87-stronicowym pozwie Baldoni oskarżył gazetę o celowe zniesławienie go. Artykuł doprowadził również do zwolnienia go przez jego agencję artystyczną zaledwie kilka godzin po jego publikacji.

Kluczowym zarzutem postawionym przez gazetę było to, że Baldoni wielokrotnie wchodził bez zapowiedzi do przyczepy kempingowej Lively na planie filmu, gdy była ona rozebrana - w tym podczas karmienia piersią swojego dziecka.

40-latek twierdził jednak, że aktorka wiedziała o jego wizytach i poprosiła go, by przyszedł i wspólnie pracowali nad tekstami.

Justin Baldoni pozywa dziennik New York Times

Związek Blake Lively (37) i Justina Baldoniego był podobno napięty od miesięcy.
Związek Blake Lively (37) i Justina Baldoniego był podobno napięty od miesięcy.  © Sony Pictures/dpa

W pozwie stwierdzono również, że Lively rzekomo zainicjowała "strategiczną i manipulacyjną kampanię oszczerstw", aby "uzyskać kontrolę nad produkcją za pomocą fałszywych oskarżeń o molestowanie seksualne".

Mąż Lively, Ryan Reynolds (48), również został wymieniony w pozwie. Oskarża się go o wywarcie presji na agencję artystyczną w celu porzucenia Baldoniego w czerwcu ubiegłego roku. Przedstawiciel agencji zaprzeczył jednak tym zarzutom i stwierdził, że ani Lively, ani Reynolds nie wywierali żadnych nacisków na agencję.

Rzecznik prasowy New York Timesa bronił doniesień, stwierdzając, że zadaniem niezależnej organizacji informacyjnej jest "podążanie za faktami, dokądkolwiek prowadzą". Historia została zbadana "ostrożnie i odpowiedzialnie".

Gazeta ogłosiła, że będzie energicznie bronić się przed pozwem.